piątek, 16 sierpnia 2013

Dziesiąty, który po raz pierwszy łamie mu serce.

-Naprawdę nie możesz mi teraz powiedzieć, gdzie jedziemy? - spytał po raz chyba setny Grzesiek, gdy w piątek po południu jechali jego samochodem. Kusy wciąż był szalenie tajemniczy i nawet nie chciał pisnąć o tym, jaki jest cel ich podróży, toteż Miętus prowadził na oślep, skręcając tylko wtedy, gdy kumpel mu kazał.
-Nie, bo mnie wyśmiejesz – odpowiedział Bartek, nie odrywając oczu od jezdni – Skręć tutaj w lewo.
Grzesiek skręcił, a kiedy znowu jechali prostą drogą, odezwał się:
-Jeżeli to coś głupiego, to i tak cię wyśmieję, więc co za różnica kiedy się dowiem?
-Im później się dowiesz, tym mniej będziesz mieć czasu, by się ze mnie nabijać – wyjaśnił z powalającą logiką Kłusek, po czym jeszcze raz kazał mu skręcić, tym razem w prawo i powiedział: - Dobra, to tutaj.
Miętus zaparkował, zaciągnął ręczny i zgasił silnik. I dopiero po wykonaniu tych wszystkich czynności spojrzał przez przednią szybę, a wtedy gałki prawie wyleciały mu z oczodołów.
-Czy to …
-Sklep jubilerski – przerwał mu Bartek, otwierając sobie drzwi – Ruszaj się.
Miętus potrzebował chwili, by przetrawić tą informację, więc kiedy w końcu otrząsnął się z szoku i wysiadł z samochodu Bartek już trzymał dłoń na klamce drzwi, prowadzących do sklepu. Grzesiek dogonił go szybko i powstrzymał przed wejściem do środka, obracając go w swoją stronę.
-Czekaj! - zawołał i przypatrzył mu się z uwagą – Czy ty właśnie chcesz zrobić to, co ja myślę, że chcesz zrobić?
-To zależy co myślisz, że chcę zrobić – odpowiedział spokojnie Kusy, na co Grzesiek przewrócił oczami. Kręcił przez chwilę głową, wciąż nie mogąc się otrząsnąć, aż w końcu otworzył usta, ale Bartek, przeczuwając co jego przyjaciel zamierza powiedzieć, szybko go ubiegł: - Wiem, że to szaleństwo. A może i nawet głupota. Ale chcę to zrobić, okej? Chcę, żeby wiedziała... że jest dla mnie bardzo ważna.
Wypowiedzenie tych słów wprawiło go w lekkie zmieszanie, więc odchrząknął i odwrócił wzrok. Grzesiek patrzył na niego jeszcze chwilę, ale w końcu odsunął się.
-No dobra – mruknął – To ci pomogę.
Bartek odetchnął z ulgą, po czym pierwszy wkroczył do sklepu. Grzesiek zamknął za sobą drzwi i powoli ruszył w stronę jednej z wielu gablot, w których pełno było przeróżnych pierścionków, naszyjników, kolczyków i innych błyskotek.
Bartek znalazł się po drugiej stronie sklepu. Spojrzał na jedną z wystaw i aż zakręciło mu się w głowie, gdy ujrzał co najmniej pięćdziesiąt srebrnych i złotych pierścionków, odpowiednich na okazję, jaką były zaręczyny. Dla niego wszystkie wyglądały tak samo; jak miał wybrać spośród nich ten jeden jedyny?
-Ej, a może ten? – usłyszał nagle radosny głos Grześka. Odwrócił się z nadzieją w jego stronę, jednak prawie natychmiast mina mu zrzedła, gdy zobaczył, co ten trzyma w dłoni – pierścionek z wielkim różowym motylem – Całkiem stylowy, co? – dodał Miętus, szczerząc zęby w uśmiechu, którego Bartek nie odwzajemnił.
-Weź to odłóż – warknął rozeźlony – I przestań się wydurniać. Miałeś mi pomóc, pamiętasz?
Grzesiek przewrócił oczami, ale odłożył pierścionek na miejsce i podszedł do lady, za którą siedziała młoda blondynka. W rękach trzymała jakąś gazetę, jednak już parę razy przyłapał ją, jak rzuca w ich stronę zaciekawione spojrzenie. Oparł się łokciami o szklaną ladę, uśmiechnął przyjaźnie i zwrócił do niej:
-Mogłabyś nam pomóc?
Nie zerwała się natychmiast; obrzuciła go długim, oceniającym spojrzeniem, zanim w końcu odłożyła gazetę i wstała, ale wyczuł, że bardzo ucieszyła ją jego prośba.
-Jasne, czym mogę służyć? – spytała, odwzajemniając jego uśmiech. Grzesiek obejrzał się przez ramię na Bartka, który wciąż przeglądał pierścionki z gabloty stojącej pod ścianą, z bardzo niewyraźną miną, po czym ponownie popatrzył na blondynkę.
-Mój kumpel … szuka pierścionka zaręczynowego – powiedział konspiracyjnym szeptem, bo nie był pewny, czy Kłuskowi by się spodobało, że korzysta z pomocy sprzedawczyni. Dziewczyna tylko ponownie się uśmiechnęła, tym razem jakby ze zrozumieniem, po czym opuściła wzrok na szklaną ladę, by przyjrzeć się pierścionkom.
-To może … ten – rzuciła w końcu, podając mu złoty pierścionek, z pojedynczym, brylantowym oczkiem – Jest bardzo prosty, ale myślę, że dziewczynie twojego przyjaciela się spodoba.
Grzesiek obejrzał dokładnie pierścionek, a potem powoli spojrzał z powrotem na blondynkę.
-A ty byś chciała taki dostać? – spytał nieoczekiwanie, przywołując na twarz swój firmowy uśmiech. Dziewczyna na moment zaniemówiła, w końcu uniosła lekko kąciki warg, odchrząknęła i wskazała palcem na ladę.
-Może pokaż go swojemu przyjacielowi, a jak nie będzie mu pasować, to znajdę inny.
-Ej Kusy! – Bartek uniósł głowę, a Grzesiek machnął na niego ręką, przywołując go do siebie – Chyba znalazłem.
-Co, jeszcze jeden motyl? – mruknął Kłusek, niechętnie zmierzając w kierunku Miętusa – A może jakiś inny owad? Żuk?
W odpowiedzi Grzesiek podał mu pierścionek. Bartek przez chwilę obracał go między palcami, przyglądając mu się uważnie i wreszcie jego twarz rozjaśnił uśmiech.
-Jest wspaniały – oznajmił, a w jego głosie zabrzmiała radość i ulga – Doskonały! Biorę go!
Odpowiedziały mu szerokie uśmiechy Grześka i sprzedawczyni. Szybko dokonał zakupu i już po chwili wychodził ze sklepu z czerwonym pudełeczkiem w kieszeni dżinsów, czując lekkość na sercu.
-Kto by pomyślał, że masz jakiś gust – zwrócił się do Grześka rozbawiony. Teraz gdy już znalazł pierścionek dla Mai odzyskał dobry humor.
-Chyba jednak nie mam – odpowiedział Miętus, uśmiechając się lekko kącikiem warg i otwierając sobie drzwi samochodu – To nie ja wybrałem pierścionek, tylko ta sprzedawczyni. I wiesz, że potem zapytałem ją czy się ze mną umówi? – pokręcił głową, po czym dodał płaczliwym głosem: - Odmówiła.
Bartek tylko uśmiechnął się kpiąco i wsiadł do samochodu. A potem jego myśli skupiły się już wyłącznie na Mai i na tej chwili, w której klęknie przed nią, da jej pierścionek i zada to jedno, wyjątkowe pytanie …


-Maja, już jestem! – krzyknął od progu, a euforia i podekscytowanie prawie eksplodowały w jego sercu, gdy ruszył w kierunku sypialni, gdzie spodziewał się zastać Maję. I rzeczywiście, była tam. Siedziała na łóżku; obok niej leżała jakaś książka, którą musiała odłożyć, gdy usłyszała, że przyszedł. Podszedł do niej z uśmiechem i nachylił się, by pocałować ją na powitanie. Ku jego zaskoczeniu, Maja odsunęła się, po czym wstała i odeszła na parę kroków od łóżka.
-Bartek, musimy porozmawiać – powiedziała, odwracając się powoli w jego stronę. Miała dziwny wyraz twarzy i sprawiała wrażenie, jakby za wszelką cenę chciała uniknąć patrzenia na niego.
-Jasne, o co chodzi? – zdziwiła go trochę, ale jeszcze nie poczuł niepokoju. Powinien się domyślić, że coś jest nie tak, powinien to poznać po jej bladej twarzy, rozbieganych oczach i nerwowym wykręcaniu sobie palców. A jednak, euforia wciąż wypełniała go całego, tak że nawet przez myśl, by mu nie przeszło, iż za chwilę może się wydarzyć coś strasznego.
W oczekiwaniu na jej odpowiedź zacisnął mocno palce na kieszeni dżinsów, na małym, czerwonym pudełeczku, nie mogąc się doczekać chwili, w której je wyciągnie.
-Bartek, ja … - zaczęła niezgrabnie Maja, po czym urwała natychmiast. Potrząsnęła głową i objęła się ramionami, a kiedy odetchnęła głęboko, jej oddech zabrzmiał jak wstrzymywany szloch.
Wtedy dopiero poczuł niepokój.
-Maja?
Podszedł bliżej, na co cofnęła się gwałtownie. Jakby nie chciała być blisko niego. Uniósł brew, zaskoczony, a wtedy ona wypowiedziała te słowa, słowa, które runęły na niego jak topór, odbierając mu wszystko, całą euforię, całe podekscytowanie, całą nadzieję.
-To koniec.



Tak wiem, prawdopodobnie zabijecie i znienawidzicie za to mnie i Maję. Ale obiecuję, zrozumiecie. Zrozumiecie, że tak musiało być :)
Kocham Was <3

17 komentarzy:

  1. Wiesz, że ja od poprzedniego rozdziału cały czas się bałam, że ona wymyśli coś tak przeraźliwie głupiego i będzie chciała odejść? I się sprawdziło. Ech, ech, ech.

    Scena z pierścionkiem fantastyczna - oj, jak ja uwielbiam Grzesia w tym opowiadaniu. Mogłabym o nim czytać i czytać.

    Mam tylko nadzieję, że Bartek nie da za wygraną. Ach, ta Maja. Niby w jakimś stopniu ją rozumiem... Ale jejku. Kiedyś będą żałowali tych godzin, dni, które spędzili bez siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju nieeeeeeeeeeeeee ;c Wiedziałam, że jest zbyt pięknie ;c Nie no, nie zgadzam się! Są taką piękną parą aaaaa ;c Mam ochotę coś rozwalić ;/

    Jak będziesz długo trzymała w niepewności z następnym rozdziałem, to obiecuję, że Cię znajdę i pod karą ścięcia będziesz go pisała na moich oczach :D

    Rozdział jak zwykle genialny, brak słów <3 Ale jak dla mnie to mógłby być 723846774309 razy dłuższy :D

    Pozdrawiam moja droga i czekam na nexta! :*

    I zapraszam do mnie ;>
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie musisz stosować kary ścięcia, bo ten rozdział jest już daaaawno napisany, zresztą jak już prawie wszystkie. Zostało mi już tylko dokończyć dwa, i opowiadanie jest done ;>
      dziękuję za komentarz, za do Ciebie zajrzę, jak najszybciej, jak już się ogarnę z tymi kosmicznymi zaległościami :D

      Usuń
  3. Jam wiedźma, która przewiduje rozdziały :D
    No. Tak, jak u Welusia - szerszy komentarz, gdy dorwę laptopa :)
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i właśnie o to mi wtedy chodziło, że byłam przerażona - bo idealnie trafiłaś w sedno ;D

      Usuń
  4. Króciutko, ale wystarczyło, abym się rozmarzyła, nieco uśmiała oczywiście z Grzesia, a potem zasmuciła i zdenerwowała. Tak, tak na ciebie! I na Maję też. Bo co ona sobie wyobraża? Co takiego się stało, że postanowiła zerwać z Bartkiem? I to w takim momencie, kurde mol! Ma wyczucie czasu, nie ma co. Wolę nawet nie myśleć, co teraz musi czuć Bartek. Tak się starał, wszystko zaplanował i nic z tego nie wyszło. Mam tylko nadzieję, że tak szybko nie odpuści i nie da jej odejść. Już raz przecież to osiągnął, wprowadzając się do niej. Ale znając ciebie i twoje zamiłowanie do nieszczęśliwych zakończeń... No cóż, wszystkiego można się spodziewać.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zamiłowaie do nieszczęśliwych zakończeń? no bez przesady ... ;P
      nie martw się, do zakończenia jeszcze troche, jeszcze dużo dobrego się może stać. Az tak okrutna nie jestem ^^
      Trzymaj się <3

      Usuń
  5. No ^^
    Obiecuję, obiecuję, że już nigdy nie będę przewidywać tego, co ma się dziać, naprawdę :)Bo jeśli ktoś chciałby przeczytać jakiś mój komentarz, to nie miałby niespodzianki, więc siedzę cicho i nic już nie powiem, choć mam własną wizję tego opowiadania :D
    Przechodząc do rozdziału, to moja miłość do Grzesia pogłębiła się <3 Pierścionek z różowym motylem? Hahahah <3 W tajemnicy powiem, że mój brat, gdy miał pięć lat, dał takowy wybrance swego serca, ale to dłuuuga historia, więc ją przemilczę :D
    No i moja wyobraźnia ponownie działa cuda, gdy Bartuś zażartował z żukiem :D Nie, nie, nie - mówię, jestem nienormalna, tyle o pierścionkach XD
    Dobrze, że ta miła pani zgodziła się pomoc, bo naprawdę wylądowaliby z jakimś.. no nie wiem, ale na pewno minimum z kolejnym owadem, albo jakim szczurem XD Nieważne! xd
    Tylko szkoda, że się nie chciała umówić z Grzesiem :c Biedulek :c
    Mówiłam, Maja ma wyrzuty sumienia oraz nie chce, by facet, ktorego kocha, cierpiał, widząc jej śmierć - mówiłam. Zresztą na jej miejscu postąpiłabym tak samo - na pewno. W każdym bądź razie najbardziej szkoda mi Bartka, bo już kupił ten jeden, wyjątkowy pierścionek, a ona mu mówi, że to koniec...
    Ehh.. takie już jest zycie - okrutne i nieprzewidywalne.
    Kocham <3
    Weny, kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej ojej, a czy ja mogę powiedzieć, że to mi się podoba? Bo kryzys kryzysem, ale wychodzenie z nich zawsze jest takie piękne.
    (no bo mam nadzieję, że jednak z powrotem będą razem)
    To musiał być cios dla Bartka, on cały w skowronkach, uradowany i przeszczęśliwy z pierścionkiem w kieszeni nagle słyszy od swojej (bez wątpienia) miłości życia, że to już koniec. Cios, szok i niezrozumienie. Zastanawia mnie, co było bodźcem, który popchnął Maję do tak dramatycznej decyzji i mam kolejną nadzieję, że Bartek jakaś wytłumaczy jej, że nadal mogą być razem.
    Bo muszą być razem, innej opcji nie widzę :>

    OdpowiedzUsuń
  7. To mnie zakończenie zbiło z nóg normalnie. Jak mi ich szkoda. Widać, że ich uczucie jest naprawdę głębokie i prawdziwe. Uśmiechałam się przez większość rozdziału kiedy Bartek z Grześkiem wybierali pierścionek, normalnie cieszyłam się szczęściem Kusego, a tu takie coś. I bum. Koniec. Nie no, nie może być tak.
    Wznoszę podanie o to, żeby nadal byli razem:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co mam myśleć. Zabiłaś mnie tym. Siedzę i ryczę, bo domyślam się jak się teraz czują oboje. Bo Maja musiała mieć jakiś powód, motyw?
    Ciągle mam nadzieję, że zaznają jeszcze wspólnego szczęścia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dwa słowa, ok? Błagam. Napraw.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic nie napiszę, bo jestem zbyt zła, rozgoryczona ażeby sklecić jakiekolwiek składne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej. Wspaniały rozdział.
    Przepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj.
    A więc jednak Bartek chciał się jej oświadczyć. Kocha ją i to bardzo. Zależy mu na niej. Wszystko sobie zaplanował, miało być tak pięknie, a ona powiedziała, że to koniec.
    Ale przecież ona też go kocha. Pewnie chce, żeby był szczęśliwy z kimś innym. Bo jest pewna, że nie wygra z chorobą, że umrze. Ale tak nie może myśleć. Niech weźmie się w garść, bo w ten sposób podda się już na starcie.
    Mam nadzieję, że mimo wszystko będą razem i wspólnie pokonają tego wroga życia.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny. Ściskam, Maarit :*

    PS. Nominowałam Cię do Versatile Blogger. Zasłużyłaś na to :)
    Więcej informacji u mnie na love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za ciepłe słowa i dziękuję za nominację :) To wielkie wyróżnienie, ale mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli z tego nie skorzystam. Raczej nie bawię się w takie rzeczy :) Ale dziękuję bardzo :D

      Usuń