-Naprawdę nie możesz mi
teraz powiedzieć, gdzie jedziemy? - spytał po raz chyba setny
Grzesiek, gdy w piątek po południu jechali jego samochodem. Kusy
wciąż był szalenie tajemniczy i nawet nie chciał pisnąć o tym,
jaki jest cel ich podróży, toteż Miętus prowadził na oślep,
skręcając tylko wtedy, gdy kumpel mu kazał.
-Nie, bo mnie wyśmiejesz
– odpowiedział Bartek, nie odrywając oczu od jezdni – Skręć
tutaj w lewo.
Grzesiek skręcił, a
kiedy znowu jechali prostą drogą, odezwał się:
-Jeżeli to coś głupiego,
to i tak cię wyśmieję, więc co za różnica kiedy się dowiem?
-Im później się
dowiesz, tym mniej będziesz mieć czasu, by się ze mnie nabijać –
wyjaśnił z powalającą logiką Kłusek, po czym jeszcze raz kazał
mu skręcić, tym razem w prawo i powiedział: - Dobra, to tutaj.
Miętus zaparkował,
zaciągnął ręczny i zgasił silnik. I dopiero po wykonaniu tych
wszystkich czynności spojrzał przez przednią szybę, a wtedy gałki
prawie wyleciały mu z oczodołów.
-Czy to …
-Sklep jubilerski –
przerwał mu Bartek, otwierając sobie drzwi – Ruszaj się.
Miętus potrzebował
chwili, by przetrawić tą informację, więc kiedy w końcu
otrząsnął się z szoku i wysiadł z samochodu Bartek już trzymał
dłoń na klamce drzwi, prowadzących do sklepu. Grzesiek dogonił go
szybko i powstrzymał przed wejściem do środka, obracając go w
swoją stronę.
-Czekaj! - zawołał i
przypatrzył mu się z uwagą – Czy ty właśnie chcesz zrobić to,
co ja myślę, że chcesz zrobić?
-To zależy co myślisz,
że chcę zrobić – odpowiedział spokojnie Kusy, na co Grzesiek
przewrócił oczami. Kręcił przez chwilę głową, wciąż nie
mogąc się otrząsnąć, aż w końcu otworzył usta, ale Bartek,
przeczuwając co jego przyjaciel zamierza powiedzieć, szybko go
ubiegł: - Wiem, że to szaleństwo. A może i nawet głupota. Ale
chcę to zrobić, okej? Chcę, żeby wiedziała... że jest dla mnie
bardzo ważna.
Wypowiedzenie tych słów
wprawiło go w lekkie zmieszanie, więc odchrząknął i odwrócił
wzrok. Grzesiek patrzył na niego jeszcze chwilę, ale w końcu
odsunął się.
-No dobra – mruknął –
To ci pomogę.
Bartek odetchnął z ulgą,
po czym pierwszy wkroczył do sklepu. Grzesiek zamknął za sobą
drzwi i powoli ruszył w stronę jednej z wielu gablot, w których
pełno było przeróżnych pierścionków, naszyjników, kolczyków i
innych błyskotek.
Bartek znalazł się po
drugiej stronie sklepu. Spojrzał na jedną z wystaw i aż zakręciło
mu się w głowie, gdy ujrzał co najmniej pięćdziesiąt srebrnych
i złotych pierścionków, odpowiednich na okazję, jaką były
zaręczyny. Dla niego wszystkie wyglądały tak samo; jak miał
wybrać spośród nich ten jeden jedyny?
-Ej, a może ten? –
usłyszał nagle radosny głos Grześka. Odwrócił się z nadzieją
w jego stronę, jednak prawie natychmiast mina mu zrzedła, gdy
zobaczył, co ten trzyma w dłoni – pierścionek z wielkim różowym
motylem – Całkiem stylowy, co? – dodał Miętus, szczerząc zęby
w uśmiechu, którego Bartek nie odwzajemnił.
-Weź to odłóż –
warknął rozeźlony – I przestań się wydurniać. Miałeś mi
pomóc, pamiętasz?
Grzesiek przewrócił
oczami, ale odłożył pierścionek na miejsce i podszedł do lady,
za którą siedziała młoda blondynka. W rękach trzymała jakąś
gazetę, jednak już parę razy przyłapał ją, jak rzuca w ich
stronę zaciekawione spojrzenie. Oparł się łokciami o szklaną
ladę, uśmiechnął przyjaźnie i zwrócił do niej:
-Mogłabyś nam pomóc?
Nie zerwała się
natychmiast; obrzuciła go długim, oceniającym spojrzeniem, zanim w
końcu odłożyła gazetę i wstała, ale wyczuł, że bardzo
ucieszyła ją jego prośba.
-Jasne, czym mogę służyć?
– spytała, odwzajemniając jego uśmiech. Grzesiek obejrzał się
przez ramię na Bartka, który wciąż przeglądał pierścionki z
gabloty stojącej pod ścianą, z bardzo niewyraźną miną, po czym
ponownie popatrzył na blondynkę.
-Mój kumpel … szuka
pierścionka zaręczynowego – powiedział konspiracyjnym szeptem,
bo nie był pewny, czy Kłuskowi by się spodobało, że korzysta z
pomocy sprzedawczyni. Dziewczyna tylko ponownie się uśmiechnęła,
tym razem jakby ze zrozumieniem, po czym opuściła wzrok na szklaną
ladę, by przyjrzeć się pierścionkom.
-To może … ten –
rzuciła w końcu, podając mu złoty pierścionek, z pojedynczym,
brylantowym oczkiem – Jest bardzo prosty, ale myślę, że
dziewczynie twojego przyjaciela się spodoba.
Grzesiek obejrzał
dokładnie pierścionek, a potem powoli spojrzał z powrotem na
blondynkę.
-A ty byś chciała taki
dostać? – spytał nieoczekiwanie, przywołując na twarz swój
firmowy uśmiech. Dziewczyna na moment zaniemówiła, w końcu
uniosła lekko kąciki warg, odchrząknęła i wskazała palcem na
ladę.
-Może pokaż go swojemu
przyjacielowi, a jak nie będzie mu pasować, to znajdę inny.
-Ej Kusy! – Bartek
uniósł głowę, a Grzesiek machnął na niego ręką, przywołując
go do siebie – Chyba znalazłem.
-Co, jeszcze jeden motyl?
– mruknął Kłusek, niechętnie zmierzając w kierunku Miętusa –
A może jakiś inny owad? Żuk?
W odpowiedzi Grzesiek
podał mu pierścionek. Bartek przez chwilę obracał go między
palcami, przyglądając mu się uważnie i wreszcie jego twarz
rozjaśnił uśmiech.
-Jest wspaniały –
oznajmił, a w jego głosie zabrzmiała radość i ulga –
Doskonały! Biorę go!
Odpowiedziały mu szerokie
uśmiechy Grześka i sprzedawczyni. Szybko dokonał zakupu i już po
chwili wychodził ze sklepu z czerwonym pudełeczkiem w kieszeni
dżinsów, czując lekkość na sercu.
-Kto by pomyślał, że
masz jakiś gust – zwrócił się do Grześka rozbawiony. Teraz gdy
już znalazł pierścionek dla Mai odzyskał dobry humor.
-Chyba jednak nie mam –
odpowiedział Miętus, uśmiechając się lekko kącikiem warg i
otwierając sobie drzwi samochodu – To nie ja wybrałem
pierścionek, tylko ta sprzedawczyni. I wiesz, że potem zapytałem
ją czy się ze mną umówi? – pokręcił głową, po czym dodał
płaczliwym głosem: - Odmówiła.
Bartek tylko uśmiechnął
się kpiąco i wsiadł do samochodu. A potem jego myśli skupiły się
już wyłącznie na Mai i na tej chwili, w której klęknie przed
nią, da jej pierścionek i zada to jedno, wyjątkowe pytanie …
-Maja, już jestem! –
krzyknął od progu, a euforia i podekscytowanie prawie eksplodowały
w jego sercu, gdy ruszył w kierunku sypialni, gdzie spodziewał się
zastać Maję. I rzeczywiście, była tam. Siedziała na łóżku;
obok niej leżała jakaś książka, którą musiała odłożyć, gdy
usłyszała, że przyszedł. Podszedł do niej z uśmiechem i
nachylił się, by pocałować ją na powitanie. Ku jego zaskoczeniu,
Maja odsunęła się, po czym wstała i odeszła na parę kroków od
łóżka.
-Bartek, musimy
porozmawiać – powiedziała, odwracając się powoli w jego stronę.
Miała dziwny wyraz twarzy i sprawiała wrażenie, jakby za wszelką
cenę chciała uniknąć patrzenia na niego.
-Jasne, o co chodzi? –
zdziwiła go trochę, ale jeszcze nie poczuł niepokoju. Powinien się
domyślić, że coś jest nie tak, powinien to poznać po jej bladej
twarzy, rozbieganych oczach i nerwowym wykręcaniu sobie palców. A
jednak, euforia wciąż wypełniała go całego, tak że nawet przez
myśl, by mu nie przeszło, iż za chwilę może się wydarzyć coś
strasznego.
W oczekiwaniu na jej
odpowiedź zacisnął mocno palce na kieszeni dżinsów, na małym,
czerwonym pudełeczku, nie mogąc się doczekać chwili, w której je
wyciągnie.
-Bartek, ja … - zaczęła
niezgrabnie Maja, po czym urwała natychmiast. Potrząsnęła głową
i objęła się ramionami, a kiedy odetchnęła głęboko, jej oddech
zabrzmiał jak wstrzymywany szloch.
Wtedy dopiero poczuł
niepokój.
-Maja?
Podszedł bliżej, na co
cofnęła się gwałtownie. Jakby nie chciała być blisko niego.
Uniósł brew, zaskoczony, a wtedy ona wypowiedziała te słowa,
słowa, które runęły na niego jak topór, odbierając mu wszystko,
całą euforię, całe podekscytowanie, całą nadzieję.
-To koniec.
Tak wiem,
prawdopodobnie zabijecie i znienawidzicie za to mnie i Maję. Ale
obiecuję, zrozumiecie. Zrozumiecie, że tak musiało być :)
Kocham Was <3
Wiesz, że ja od poprzedniego rozdziału cały czas się bałam, że ona wymyśli coś tak przeraźliwie głupiego i będzie chciała odejść? I się sprawdziło. Ech, ech, ech.
OdpowiedzUsuńScena z pierścionkiem fantastyczna - oj, jak ja uwielbiam Grzesia w tym opowiadaniu. Mogłabym o nim czytać i czytać.
Mam tylko nadzieję, że Bartek nie da za wygraną. Ach, ta Maja. Niby w jakimś stopniu ją rozumiem... Ale jejku. Kiedyś będą żałowali tych godzin, dni, które spędzili bez siebie.
Jeju nieeeeeeeeeeeeee ;c Wiedziałam, że jest zbyt pięknie ;c Nie no, nie zgadzam się! Są taką piękną parą aaaaa ;c Mam ochotę coś rozwalić ;/
OdpowiedzUsuńJak będziesz długo trzymała w niepewności z następnym rozdziałem, to obiecuję, że Cię znajdę i pod karą ścięcia będziesz go pisała na moich oczach :D
Rozdział jak zwykle genialny, brak słów <3 Ale jak dla mnie to mógłby być 723846774309 razy dłuższy :D
Pozdrawiam moja droga i czekam na nexta! :*
I zapraszam do mnie ;>
http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/
nie musisz stosować kary ścięcia, bo ten rozdział jest już daaaawno napisany, zresztą jak już prawie wszystkie. Zostało mi już tylko dokończyć dwa, i opowiadanie jest done ;>
Usuńdziękuję za komentarz, za do Ciebie zajrzę, jak najszybciej, jak już się ogarnę z tymi kosmicznymi zaległościami :D
Jam wiedźma, która przewiduje rozdziały :D
OdpowiedzUsuńNo. Tak, jak u Welusia - szerszy komentarz, gdy dorwę laptopa :)
Kocham <3
i właśnie o to mi wtedy chodziło, że byłam przerażona - bo idealnie trafiłaś w sedno ;D
UsuńKróciutko, ale wystarczyło, abym się rozmarzyła, nieco uśmiała oczywiście z Grzesia, a potem zasmuciła i zdenerwowała. Tak, tak na ciebie! I na Maję też. Bo co ona sobie wyobraża? Co takiego się stało, że postanowiła zerwać z Bartkiem? I to w takim momencie, kurde mol! Ma wyczucie czasu, nie ma co. Wolę nawet nie myśleć, co teraz musi czuć Bartek. Tak się starał, wszystko zaplanował i nic z tego nie wyszło. Mam tylko nadzieję, że tak szybko nie odpuści i nie da jej odejść. Już raz przecież to osiągnął, wprowadzając się do niej. Ale znając ciebie i twoje zamiłowanie do nieszczęśliwych zakończeń... No cóż, wszystkiego można się spodziewać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
zamiłowaie do nieszczęśliwych zakończeń? no bez przesady ... ;P
Usuńnie martw się, do zakończenia jeszcze troche, jeszcze dużo dobrego się może stać. Az tak okrutna nie jestem ^^
Trzymaj się <3
No ^^
OdpowiedzUsuńObiecuję, obiecuję, że już nigdy nie będę przewidywać tego, co ma się dziać, naprawdę :)Bo jeśli ktoś chciałby przeczytać jakiś mój komentarz, to nie miałby niespodzianki, więc siedzę cicho i nic już nie powiem, choć mam własną wizję tego opowiadania :D
Przechodząc do rozdziału, to moja miłość do Grzesia pogłębiła się <3 Pierścionek z różowym motylem? Hahahah <3 W tajemnicy powiem, że mój brat, gdy miał pięć lat, dał takowy wybrance swego serca, ale to dłuuuga historia, więc ją przemilczę :D
No i moja wyobraźnia ponownie działa cuda, gdy Bartuś zażartował z żukiem :D Nie, nie, nie - mówię, jestem nienormalna, tyle o pierścionkach XD
Dobrze, że ta miła pani zgodziła się pomoc, bo naprawdę wylądowaliby z jakimś.. no nie wiem, ale na pewno minimum z kolejnym owadem, albo jakim szczurem XD Nieważne! xd
Tylko szkoda, że się nie chciała umówić z Grzesiem :c Biedulek :c
Mówiłam, Maja ma wyrzuty sumienia oraz nie chce, by facet, ktorego kocha, cierpiał, widząc jej śmierć - mówiłam. Zresztą na jej miejscu postąpiłabym tak samo - na pewno. W każdym bądź razie najbardziej szkoda mi Bartka, bo już kupił ten jeden, wyjątkowy pierścionek, a ona mu mówi, że to koniec...
Ehh.. takie już jest zycie - okrutne i nieprzewidywalne.
Kocham <3
Weny, kochana! :*
Ojej ojej, a czy ja mogę powiedzieć, że to mi się podoba? Bo kryzys kryzysem, ale wychodzenie z nich zawsze jest takie piękne.
OdpowiedzUsuń(no bo mam nadzieję, że jednak z powrotem będą razem)
To musiał być cios dla Bartka, on cały w skowronkach, uradowany i przeszczęśliwy z pierścionkiem w kieszeni nagle słyszy od swojej (bez wątpienia) miłości życia, że to już koniec. Cios, szok i niezrozumienie. Zastanawia mnie, co było bodźcem, który popchnął Maję do tak dramatycznej decyzji i mam kolejną nadzieję, że Bartek jakaś wytłumaczy jej, że nadal mogą być razem.
Bo muszą być razem, innej opcji nie widzę :>
To mnie zakończenie zbiło z nóg normalnie. Jak mi ich szkoda. Widać, że ich uczucie jest naprawdę głębokie i prawdziwe. Uśmiechałam się przez większość rozdziału kiedy Bartek z Grześkiem wybierali pierścionek, normalnie cieszyłam się szczęściem Kusego, a tu takie coś. I bum. Koniec. Nie no, nie może być tak.
OdpowiedzUsuńWznoszę podanie o to, żeby nadal byli razem:P
Nie wiem co mam myśleć. Zabiłaś mnie tym. Siedzę i ryczę, bo domyślam się jak się teraz czują oboje. Bo Maja musiała mieć jakiś powód, motyw?
OdpowiedzUsuńCiągle mam nadzieję, że zaznają jeszcze wspólnego szczęścia.
Pozdrawiam :)
Dwa słowa, ok? Błagam. Napraw.
OdpowiedzUsuńnaprawię. obiecuję :)
UsuńNic nie napiszę, bo jestem zbyt zła, rozgoryczona ażeby sklecić jakiekolwiek składne zdanie.
OdpowiedzUsuńale przecież będzie dobrze, słowo :>
UsuńHej. Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj.
A więc jednak Bartek chciał się jej oświadczyć. Kocha ją i to bardzo. Zależy mu na niej. Wszystko sobie zaplanował, miało być tak pięknie, a ona powiedziała, że to koniec.
Ale przecież ona też go kocha. Pewnie chce, żeby był szczęśliwy z kimś innym. Bo jest pewna, że nie wygra z chorobą, że umrze. Ale tak nie może myśleć. Niech weźmie się w garść, bo w ten sposób podda się już na starcie.
Mam nadzieję, że mimo wszystko będą razem i wspólnie pokonają tego wroga życia.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny. Ściskam, Maarit :*
PS. Nominowałam Cię do Versatile Blogger. Zasłużyłaś na to :)
Więcej informacji u mnie na love-of-accident.blogspot.com
dziękuję za ciepłe słowa i dziękuję za nominację :) To wielkie wyróżnienie, ale mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli z tego nie skorzystam. Raczej nie bawię się w takie rzeczy :) Ale dziękuję bardzo :D
Usuń